poniedziałek, 28 stycznia 2013

„Myślibor” z pucharem Dyrektora OSiR-u


Zdj. Trener MSMPS "Myślibora Myślibórz" 
Stanisław Trusiuk
W dniu 27.01.2013 w Sali sportowej szkoły podstawowej nr 3 w Myśliborzu odbył się turniej o puchar dyrektora OSiR-u Myślibórz. Jak zwykle wystąpiliśmy w osłabionym składzie (czy na pewno?), ale i tak odnieśliśmy zwycięstwo w pierwszym w tym roku turnieju w Myśliborzu. 

Rozpoczęliśmy meczem z „Amatorem” Lipiany. Początkowo drużyny szły równo, ale z upływem czasu zaczęła się uwidaczniać przewaga naszej drużyny. Set wygrany zdecydowanie i tradycyjnie w drugim secie „sen zimowy”, mimo, że w pewnym momencie prowadziliśmy dwoma punktami. Niestety po gładkim zwycięstwie zdarza się fatalny w skutkach przestój w drugim secie. Tie break to mecz do jednej bramki i nasze zwycięstwo. O meczach drużyn „Przyszłość” Myślibórz - OSiR Dębno i „Amator” LipianyOSiR Dębno można powiedzieć, że się odbyły.




Kolejny mecz to prawdziwy finał, mecz walki, walki kapitalnej w wykonaniu zarówno jednej jak i drugiej drużyny. W meczu spotkały się „Myślibor” i SM „Przyszłość”. Nasz przeciwnik wystąpił w wzmocnionym składzie byłymi zawodnikami „Spartakusa” Pyrzyce, którzy podnieśli poziom spotkania. W pierwszym secie żadna z drużyn nie osiągnęła przewagi większej niż dwa punkty. Prowadziliśmy od połowy seta jednym, dwoma punktami i niewiele brakowało aby set został przegrany. Nasza mieszanina rutyny z młodością (trzech juniorów) po niesamowitej końcówce na przewagi zwycięstwo zakończyło się dramatyczną walką. Skiksował III-ligowiec uderzając piłkę w aut. Drugi set był podobnie dramatyczny, ale toczył się prawie przy stałej, niewielkiej, ale jednak przewadze przeciwnika. Tzw. „podpalenie się” niektórych naszych zawodników stworzyły taką sytuację. Set minimalnie, ale jednak przegrany. Tie break był również dramatyczny jak dwa poprzednie sety , ale skończył się ciężko wywalczonym zwycięstwem naszej drużyny. Nie pomogły pyrzyckie wzmocnienia. Byliśmy lepszą, równiejszą drużyną i dlatego wygraliśmy.

Kolejny nasz mecz to spotkanie z OSiRem Dębno. Przeciwnik, który nigdy nam nie leżał, z którym regularnie przegrywaliśmy. Jednak od kilku lat to nasza drużyna regularnie jest zwycięska. Tak też było i tym razem, chociaż dwa pierwsze sety nie wskazywały na nasze zwycięstwo. W pierwszym secie prowadziliśmy już pięcioma punktami, ale jak zwykle dążyliśmy do nerwowej końcówki. To nam się udało i wygraliśmy minimalną ilością dwóch punktów. W drugim secie przegrywaliśmy już sześcioma punktami (12:18) ale zryw w końcówce pozwolił objąć prowadzenie (23:22). Niestety błędy przy siatce i minimalna porażka. Tie break to już popis naszej drużyny, chociaż z wielkim przestojem w środku seta. Zmiana stron nastąpiła przy naszym prowadzeniu (8:3) a następnie (12:3). Mały przestój i (12:7). Końcówka pewna w naszym wykonaniu i pewne zwycięstwo.


Wyniki:

MYŚLIBOR MYŚLIBÓRZ – AMATOR LIPIANY    2:1      (19; -22; 9)
SM PRZYSZŁOŚĆ – OSIR DĘBNO                          2:0      (13; 22)
AMATOR LIPIANY – OSIR DĘBNO                        0:2     (-21; -11)
MYŚLIBOR MYŚLIBÓRZ – SM PRZYSZŁOŚĆ     2:1     (29; -23; 13)
SM PRZYSZŁOŚĆ – AMATOR LIPIANY                2:0     (27,18)
OSIR DĘBNO – MYŚLIBOR MYŚLIBÓRZ             1:2     (-23; 23; -9)

Tabela:

1. MYŚLIBOR MYŚLIBÓRZ                     6pkt      6:3 
2. SM PRZYSZŁOŚĆ MYŚLIBÓRZ         5pkt      5:2
3. OSiR DĘBNO                                         4pkt     3:4
4. AMATOR LIPIANY                               3pkt     1:8


Zespół „Myślibora” wystąpił w składzie:

Dawid MAJ (kpt.), Łukasz LEŚNIAK, Kamil KOCIACH, Filip DILC, Wojciech SZCZEPANIAK, Tomasz SZCZEPANIAK, Karol KORNIAK (libero) oraz Rafał KULCZYCKI

Zawody udanie sędziował p. Andrzej KOWALCZYK.

Na zakończenie zdarzyły się dwie nieprzyjemnie sytuacje. Zginął sweter zawodnika z drużyny Dębna. Szatnię dzielili wspólnie z zawodnikami z Lipian.  A nam zginęła niestety piłka marki Mikasa, warta spore pieniądze. Tą piłką bawiła się dwójka przyjezdnych dzieci. Pozdrawiamy tych co przez pomyłkę (!?) wzięli nie swoje rzeczy.


czwartek, 24 stycznia 2013

Mistrzostwa Myśliborza Szkół Ponadgimnazjalnych 2013 
II Turniej

Zdj. ZSP 3 w meczu z Gimnazjalistami
Zakończyła się druga odsłona siódmych mistrzostw organizowanych przez nasze Stowarzyszenie i nad tą odsłoną można spuścić kurtynę milczenia. Poziom spotkań tragiczny. Są talenty, ale wymagają ogromnego nakładu pracy. Staje się to jednak nie możliwe, gdyż zdecydowana większość wywodzi się ze środowiska wiejskiego i nie ma możliwości podjęcia systematycznych treningów w naszym stowarzyszeniu. Wielka szkoda, gdyż kilku chłopców posiada zadatki na dobrych siatkarzy. Chyba na tym się skończy - jak zwykle z resztą. 

Turniej rozpoczęliśmy meczem między ZSP Nr 3 a CKZ OHP Rów. Wydawało się, że będzie to mecz bez historii. Set trwał kilka minut i zakończył się wynikiem 25:13. Kilka bomb w wykonaniu Wojtka Szczepaniaka oraz innych zawodników „trójki” załatwiło sprawę. Drugi set zwycięski zespół zaczął całkowicie inną „szóstką” i zaczęła się przebijanka. OHP zwietrzył swoją szansę i grając niewiele lepiej niż w secie pierwszym zwyciężył. Trzeci set to tylko formalność. Kilka gwoździ Wojtka i pozamiatane. 

Zdj. Zespół Szkół w meczu z CKZ OHP Rów

O meczu między Zespołem Szkół a Gimnazjum można powiedzieć, że się odbył. Starsi wygrali 2:1. Grali bez maturzystów czyli bez swoich filarów – Filipa Dilca i Łukasza Leśniaka i byli bez szans. Jednak wygrali, ale poziom słabiutki. Podobnie było w meczu o trzecie miejsce. Gimnazjum gładko wygrało z CKZ OHP Rów 2:0 (17;20). Mecz finałowy o dziwo był bardziej zacięty niż można było się spodziewać. Wojtek Szczepaniak wbił parę „gwoździ”, ale często nadziewał się na blok. „Trójka” grała lepiej i zasłużenie wygrała. 



Wyniki: 

Mecz o III miejsce: 
CKZ OHP Rów – Gimnazjum 0:2 (-17; -20) 

Finał: 
ZSP Nr 3 – Zespół Szkół 2:0 (18; 21) 


Tabela po dwóch turniejach: 

1. ZSP Nr 3             10pkt     8:1  
2. Zespół Szkół        6pkt       4:5 
3. Gimnazjum         4pkt       5:4 
4. CKZ OHP Rów  2pkt       1:8 

Ostatni turniej odbędzie się dnia 20.02.2013 od godziny 9:00 w Sali Zespołu Szkół przy ul. Za bramką. Mistrz jest znany, ale walka o drugie miejsce może być ciekawa. Najlepszym zawodnikiem jest oczywiście Wojtek Szczepaniak – przegląd sytuacji i dynamika to jego atuty. 

poniedziałek, 21 stycznia 2013


Dobre rozpoczęcie roku 2013


 Zdj. MSMPS Myślibor Myślibórz

W dniu 19.01.2013 zespół „Bielika” Barnówko był organizatorem turnieju w piłce siatkowej z udziałem 10 drużyn, w tym ekipy „Myślibora”. Nasza drużyna jak zwykle na turniej pojechała w mocno osłabionym składzie, bez trzech Tomków: Sztobana, Pasternaka i Szczepaniaka, Krzyśka Pasternaka, Damiana Miąsko i naszego nowego „nabytku” Rafała Kulczyckiego, który tym razem zagrał w drugim zespole z Barnówka, gdyż tak to zostało wcześniej ustalone.


Nasz zespół zaczął od zwycięstwa i to męczącego nad przeciętnym zespołem z Dyszna. Zwykle jednak tak zaczynamy i z przeciętnymi zespołami gramy słabiej. Podobnie było w meczach z naszymi tradycyjnymi rywalami czyli „Deltą” Barlinek i OSiR-em Dębno. Wygraliśmy z nimi w stosunku (2:1) po trudnej walce. Również kolejny mecz z kolejnym przeciwnikiem, którym był „Eco Serg” Barnówko był trudny. Mający mocarskie ambicje zespół z Barnówka zasilił się zawodnikiem z II-ligowej Olimpii Sulęcin - Damianem Cackiem, ale znów poległ w walce z naszym zespołem. Po raz kolejny wygraliśmy (2:0), ale po trudnej i ciężkiej walce. Ważne jest jednak zwycięstwo, wiara we własne umiejętności zdecydowanie rośnie. Wygrywając wszystkie mecze w grupie zajęliśmy pierwsze miejsce i dostaliśmy się do finału.



Wyniki grupy I:

Słońsk – "Bielik" Barnówko                               2:0
"Omega" Rzepin – OLDBOY’E Myślibórz         2:0
Słońsk – "Omega" Rzepin                                  0:2
"Bielik" Barnówko – OLDBOY’E Myślibórz     2:0
"Omega" Rzepin – "Bielik" Barnówko             2:0
OLDBOY’E Myślibórz – Słońsk                          0:2
"Bielik" Barnówko – Giżyn                                2:1

Tabela grupy I:

1. Słońsk                                  8pkt               8:0
2. 
"Omega" Rzepin                7pkt               6:2
3. OLDBOY’E Myślibórz        6pkt               4:4
4. 
"Bielik" Barnówko            5pkt               2:7
5. 
Giżyn                                   4pkt              1:8

Wyniki grupy II:

MSMPS Myślibor Myślibórz – Dyszno                                  2:1
"Eco Serg" Barnówko – "Delta" Barlinek                          2:0
"OSiR" Dębno – Dyszno                                                      2:0
MSMPS Myślibor Myślibórz – "Delta" Barlinek                2:1
"Eco Serg" Barnówko – "OSiR" Dębno                            2:1
"Delta" Barlinek – Dyszno                                                 2:0
MSMPS Myślibor Myślibórz – "OSiR" Dębno                    2:1
"Eco Serg" Barnówko – Dyszno                                          2:0
"Delta" Barlinek – "OSiR" Dębno                                    0:2
MSMPS Myślibor Myślibórz – "Eco Serg" Barnówko        2:0

Tabela grupy II:

1. MSMPS Myślibor Myślibórz     8pkt           8:3
2. 
"Eco Serg" Barnówko             7pkt            6:3
3. 
"OSiR" Dębno                         6pkt            6:4
4. 
"Delta" Barlinek                     5pkt            3:6
5. 
Dyszno                                      4pkt            1:8

W meczu o 3 miejsce spotkały się zespoły, które w swoich grupach zajęły drugie miejsca czyli „Omega” Rzepin oraz „Eco Serg” Barnówko. Jak było do przewidzenia zwycięstwo w stosunku (2:0) odniósł Rzepin i on zajął miejsce na podium.

W wielkim finale spotkały się zespoły, które zwycięsko zakończyły rywalizację w swoich grupach, a więc MSMPS „Myślibor” Myślibórz i Słońsk. Nasz przeciwnik nie dość, że był silnym zespołem (bez straty seta zakończył grę w swojej grupie) to jeszcze w całym turnieju grał wzmocniony uniwersalnym zawodnikiem z GórzycyMarcinem Pitkiem. Znany, bardzo wszechstronny zawodnik. Nasz zespół, osłabiony dodatkowo podczas turnieju, gdyż Wojciech Szczepaniak silnie zagrypiony od drugiego meczu zamienił się rolami z Dawidem Majem, czyli zaczął grać na pozycji rozgrywającego. Praktycznie graliśmy bez drugiego środkowego. Dodatkowo graliśmy 3 sety więcej i mieliśmy mniej czasu na odpoczynek. Przegraliśmy (0:2) po ciężkim spotkaniu.

Zdj. Zdjęcie Grupowe

Skład naszej drużyny:

Dawid MAJ (kpt.), Kamil KOCIACH, Arkadiusz SZTOBAN, Filip DILC, Karol KORNIAK, Wojciech SZCZEPANIAK.

Cały zespół zasłużył na zdecydowane wyróżnienie, ale szczególnie podkreślić warto poprawę w grze blokiem i postawę w przyjęciu środkowego Kamila Kociacha.

Na turniej pojechała również nasza członkini NATALIA KRAUZE, która aktualnie jest uczennicą pierwszej klasy SMS w Policach. W ubiegłym tygodniu po raz pierwszy awansowała do pierwszej szóstki SMS Police. Jej zespół grający w 3 lidze wygrał swoje spotkanie (3:0). Brawo !!!


czwartek, 10 stycznia 2013


ZAPOMNIANY MISTRZ POLSKI

Zdj. Roman "Maser" Mac (2011)
Pokuszę się nawet o stwierdzenie: Nieznany Mistrz Polski wywodzący się z Myśliborza (województwo zachodniopomorskie), ale po kolei.

Rok 1962, w Myśliborzu pojawia się młody człowiek płci męskiej, oczywiście noworodek. Ojciec ponad 190 cm, mama niewiele niższa i brat rosnący jak na drożdżach. Należało przypuszczać, że tenże osobnik będzie również słusznego wzrostu, ale nikt nie przypuszczał, że jest to przyszły mistrz Polski, wybitny sportowiec na stałe zapisany na kartach wielokrotnego mistrza Polski.
Szkołę podstawową kończy w Myśliborzu, a później wybiera Gorzów Wielkopolski i naukę w liceum ogólnokształcącym oraz treningi w „Zniczu” pod okiem doskonałego fachowca od młodzieży, za jakiego uważany był Marian Świątek.
W wieku 19 lat podpisuje zawodowy kontrakt z AZS Politechniką Częstochowska i wśród nowych kolegów otrzymuje pseudonim „Maser”, ze względu na niezwykle silny atak, którym „masował” blok przeciwnika. Któż to taki? O kim mowa? „Maser” to nikt inny tylko Roman Mac obecnie mieszkający w Szwajcarii w kantonie berneńskim.


O przebiegu swojej kariery opowiedział odpowiadając na pytania: ST – Stanisław Trusiuk  (prowadzący wywiad), RM – Roman Mac.

ST: Początki Twojej kariery. W którym roku rozpocząłeś treningi w „Zniczu” Gorzów Wlkp?

RM: Pierwszy kontakt z siatkówką miałem w Myśliborzu na treningach z moim bratem Zygmuntem, Kaziem Drzymała pseudonim Długopis oraz Leszkiem Galuba. Trenowałem z oponą piasku w pasie wzorując się na mistrzach świata z 1974 roku i mistrzach olimpijskich z 1976 roku, a szczególnie na Tomaszu Wójtowiczu. Pierwsze prawdziwe treningi rozpocząłem w „Zniczu” pod okiem pana Mariana Świątka. Indywidualnie po lekcjach, a wieczorem z drużyną.

ST: Jaki był Marian Świątek?

RM: Doskonały fachowiec. Nauczył mnie całej techniki, również przygotowanie fizyczne miałem bez zarzutu.

Zdj. Roman Mac z drużyną ZNICZ Gorzów


ST: Czy grałeś w „Stilonie”? Jaki był skład? Czy pamiętasz? Czy przeżyłeś tzw. „chrzest” w gronie seniorów?

RM: „Stilonu” Gorzów nie było na siatkarskiej mapie Polski, więc w nim nie mogłem grać. Na rok przed ukończeniem „ogólniaka” podpisałem zawodowy kontrakt z AZS Politechniką Częstochowa (kontrakt podpisałem po Mistrzostwach Polski Juniorów, gdzie zostałem uznany MVP turnieju, mimo iż byłem rozgrywającym). Chrztu nie pamiętam. Musiał być bezbolesny.

ST: Podaj skład ówczesnego AZS Częstochowa. Czy miałeś problemy z wejściem do „szóstki”?

RM: Już w pierwszym roku wychodziłem w szóstce na niektóre mecze jako atakujący – przyjmujący. Przychodząc do AZS byłem rozgrywającym i atakującym w klubie i rozgrywającym w kadrze Polski juniorów. Do przejścia do AZS skłoniło mnie jedno nazwisko – Stanisław Gościniak (najlepszy rozgrywający Mistrzostw Świata w 1974r). Sądziłem, że skorzystam z jego ogromnego bagażu doświadczeń jako rozgrywający. Stało się jednak inaczej. Po przejściu do AZS-u byłem piątym rozgrywającym, a że na boisku może przebywać w zasadzie tylko jeden, szybko zrozumiałem, że więcej szans mam jako atakujący. Szybko dostałem przezwisko „Maser” (masowałem blok moim mocnym atakiem). Moim ogromnym atutem był wyskok, a także szybkość i siła ataku. Do dzisiaj są opowiadane na ten temat różne historie. Ze znanych zawodników grających w tym czasie a AZS-ie: Andrzej Martyniuk, Wiesław Czaja, Władysław Kustra (wszyscy reprezentantami Polski).

Zdj. AZS Częstochowa (1982)

ST: Z którym rozgrywającym grało Ci się najlepiej?

RM: Trener ustawia zespół i pod to ustawienie trenujemy i toczymy sparingi. Jest to tzw. Zgrywanie się drużyny. Atakujący nie wybiera rozgrywającego.

ST: Ile lat grałeś w AZS-ie?

RM: Wśród Akademików grałem 9 lat zaczynając od drugiej ligi, a kończąc na Mistrzostwach Polski. Zmieniali się zawodnicy, jedni odchodzili inni przychodzili.

ST: Kto był największym kawalarzem w drużynie?

RM: Byliśmy drużyną Akademicką i żarty były naszą mocną stroną. Na każdym treningu żartowaliśmy i śmialiśmy się. Żarty w dobrym znaczeniu, nie było złośliwości.

ST: Ile razy byłeś Mistrzem Polski z AZS-em, a ile razy zdobywałeś Puchar Polski?

RM: Wraz z AZS-em zdobyłem pierwsze mistrzostwo dla tego klubu. Po zakończeniu tego sezonu, a było to w 1990r. wyjechałem do Szwajcarii. Za moich czasów Puchar Polski nie miał takiego prestiżu jak obecnie i finały rozgrywaliśmy jako przetarcie przed rozpoczęciem sezonu. Mogę się mylić, ale chyba wygraliśmy 2 razy. Akademickie Mistrzostwo Polski zdobyliśmy 5 razy. Jestem tego pewien, gdyż pięć razy brałem w nich udział.

ST: Ile spotkań rozegrałeś w AZS-ie i kto był Twoim trenerem?

RM: Ilości spotkań nie pamiętam. Przez 9 lat grałem w pierwszej szóstce jako atakujący, a także jako kapitan AZS-u. Trenerzy: Stanisław Gościniak, Jan Majkusiak, Ryszard Bosek.

ST: Czy byłeś wybrany najlepszym siatkarzem ligi po zakończeniu sezonu?

RM: Nie byłem. Zostałem natomiast wybrany do „szóstki” ligi. Najlepszym siatkarzem wytypował mnie natomiast Wazek Golec, z którym grałem kiedyś w kadrze juniorów.

ST: Jaką rolę w Twoim życiu odegrał Stanisław Gościniak ikona AZS-u Częstochowa?

RM: Był moim trenerem przez 6 lat. To dzięki niemu znalazłem się w AZS-ie. Znamy się dobrze.

Zdj. Historia AZS


ST: Czy byłeś reprezentantem Polski seniorów?

RM: Niestety nie. Grałem tylko w reprezentacji Polski juniorów i w Akademickiej Reprezentacji. Dwukrotnie, mimo przygotowań nie pojechaliśmy na Uniwersjadę z uwagi na brak funduszy (w tym czasie ogromna bolączka – brak kasy).

ST: Które mecze utkwiły Ci najbardziej w pamięci i dlaczego?

RM: Graliśmy kiedyś na turnieju w Hamburgu jako AZS Częstochowa. W finale za przeciwnika mieliśmy reprezentację Kuby z najlepszym zawodnikiem świata Despengiem. Rozegrałem doskonałe spotkanie, to było wielkie show, po wspaniałych akcjach kibice bili nam brawo na stojąco. Po finale miałem oferty z trzech klubów niemieckich, ale mój klub nie myślał, aby mnie puścić.

ST: Najbardziej dramatyczne mecze w Twojej karierze?

RM: Za moich czasów sety grało się do 15 i po każdej udanej akcji drużyny, która nie serwowała była tzw. Strata zagrywki i piłka przechodziła do przeciwnika bez punktu. Było tylko przejście. Pamiętam dwa wyniki po 14:1. W pierwszym przypadku w reprezentacji Polski juniorów na turnieju w Sofii prowadziliśmy 14:1. Wydawało się, że tylko jeden punkt i po meczu. Niestety nie zdobyliśmy żadnego punktu i przegraliśmy seta 14:16 i cały mecz. Natomiast w meczu ligowym, nie pamiętam z kim, przegrywaliśmy 1:14 i potrafiliśmy wygrać w seta i cały mecz. Samo życie.

ST: Najweselsze sytuacje w meczach podczas Twojej kariery?

RM: Podczas meczu ligowego w Nysie przeciwko miejscowej drużynie zawsze „rozgrzewałem” kibiców i drużynę przeciwnika do czerwoności. Nie mogli mnie złapać blokiem i po każdej wygranej akcji dyskretny gest do przeciwnika i kibiców i „Eee”. W trzecim secie „Nysianie” wreszcie mnie zablokowali i cała szóstka zawodników rzuciła się do mnie z wielkim „Eee”. Sędzia każdemu z nich dał żółtą kartkę. Razem sześć – rekord ligi.

ST: Najlepszym kolegom w kadrze juniorów był?

RM: Marian Kardas i Wacław Golec

ST: Czy utrzymujesz kontakty z kolegami z AZS-u?

RM: Nie za bardzo. Za moich czasów nie było internetu i komórek. Kontakty się urwały, lecz próbuję nawiązać je od nowa.

ST: Co było przyczyną wyjazdu do Szwajcarii?

RM: Jak to zwykle bywa – przypadek. Po zdobyciu Mistrzostwa Polski wyjechaliśmy do Szwajcarii na turniej i mieliśmy sprzedać Darka Marszałka , zawodnika naszej drużyny. Jego kolega Jan Such trenował drużynę II ligową w Tramelanie. Jednak zamiast Darka Szwajcarzy chcieli kupić mnie, ale klub nie chciał. Posłużyłem się małym szantażem „jak mnie nie sprzedacie to kończę karierę”. Ulegli i tak znalazłem się na obczyźnie.

ST: W jakim klubie i jak długo?

RM: Klub szwajcarski, do którego przeszedłem to TGV-87 Tramelan grający w drugiej lidze. Trenerem był Jan Such, a w drużynie oprócz mnie grał jeszcze Marian Komar z Resovii Rzeczów. Naszym celem był awans do pierwszej ligi w tym roku. W całym sezonie przegraliśmy tylko trzy sety i upragniony awans mieliśmy w kieszeni. Większy rozgłos zdobyliśmy jednak grając w finale Pucharu Szwajcarii. Finał przegraliśmy, ale po drodze pokonaliśmy trzy drużyny z ligi A. Finał na żywo transmitowany w telewizji, ponad 1000 kibiców z Tramelan, wydarzenie historyczne w moim nowym mieście i całej Szwajcarii. Rozgrywki pucharowe mają większość oglądalność od ligi. Po udanym sezonie w Tramelan miałem możliwość podpisania kontraktów w Turcji, Izraelu i Francji. Pozostałem jednak wierny drużynie TGV-87. W tej drużynie grałem 10 lat i mając 38 lat zakończyłem 23-letnią karierę zawodniczą.

Zdj. TGV-87 Tramelan




ST: Co aktualnie porabiasz i czym się zajmujesz?

RM: Podczas i po zakończeniu kariery pracowałem jako inżynier w zegarkach. Zajmuję się do dnia dzisiejszego programowaniem do grawerowania części wewnętrznych zegarka. Zakład w którym pracuję robi programy do ekskluzywnych zegarków szwajcarskich. Mam 3 córki (Kim – 20 lat, Jordane – 18 lat, Chanel – 10 lat). Moje hobby to komputery i fotografia. Robię filmy i zdjęcia dla lokalnych stowarzyszeń z Tramelanu oraz dla znajomych. Przeprowadzam wywiady z osobami starszymi  opowiadającymi historię miasta. Opowiadają o swoim życiu i zwyczajach, a także obyczajach. Później robimy filmy na DVD.

ST: Dziękuję za wywiad i do zobaczenia latem w Myśliborzu. Planujemy organizację turnieju na stadionie między innymi z Twoim udziałem, a także innych sław Polskiej Siatkówki. Czuj się zaproszony jako gość i jako uczestnik.

RM: Dziękuję za pamięć i zaproszenie. Nie wiem czy będę miał w tym czasie urlop, ale postaram się przyjechać. Do zobaczenia.


Więcej zdjęć z Bohaterem wywiadu tutaj.
Mistrzostwa Myśliborza Szkół Ponadgimnazjalnych 2013 
I Turniej


Zdj. Drużyna reprezentująca Gimnazjum
Rozpoczęły się kolejne, siódme spotkanie młodych adeptów siatkówki w celu wyłonienia najlepszego zespołu. W sportowej rywalizacji biorą udział 4 zespoły. W inauguracyjnym meczu spotkały się drużyny Gimnazjum i ZSP Nr 3. Faworyt był tylko jeden – „trójka” i ona też rozpoczęła od wysokiego prowadzenia 7:0, kończąc seta wynikiem 25:7. Drugi set również bez historii – 25:15. W drużynie „trójki” błyszczał Wojtek Szczepaniak, który gdy otrzymał dokładną piłkę od rozgrywającego Rutczuka to potężnymi bombami sial spustoszenie w szeregach gimnazjalistów. Zdecydowanie zasłużył na wyróżnienie. 


Drugi mecz między CKZ OHP Rów a Zespołem Szkół również bez historii. Początek to 0:9 przy kapitalnym serwisie Łukasza Leśniaka, który rozbijał wręcz niewiele potrafiących rywali. Set 12:25 dla Zespołu Szkół. Drugi set zwycięzcy rozpoczęli bez dwóch liderów Łukasza Leśniaka i Filipa Dilca. Rozpoczęli tragicznie cały czas przegrywając. Dopiero przy stanie 17:13 dla CKZ weszli wielcy nieobecni i set zakończył się zgodnie z przewidywaniami czyli wygraną ZS 25:20. Mecz o trzecie miejsce bez rewelacji. Poziomu żaden. Wygrali gimnazjaliści 2:0 (16; 17) i w zasadzie tyle można i należy napisać o tym meczu.

Zdj. Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych

Mecz odwiecznych rywali o zwycięstwo w pierwszym turnieju miał jednego faworyta – „trójkę” – zespół bardziej wyrównany, sprawny fizycznie, ograny już w czasach gimnazjalnych, mający zdecydowanego lidera – Wojtka Szczepaniaka, który nie zawodził. Uzupełniali go Najdzion, Rutczuk i Miąsko. U przeciwników świetną zagrywką i dobrym blokiem popisywał się Łukasz Leśniak lecz miał tylko wsparcie w Filipie Dilcu, a to było stanowczo za mało na „trójkę”. Strach pomyśleć co będzie, gdy ta dwójka nie będzie grała w kolejnych turniejach. W rzeczonym meczu oba sety były bliźniaczo podobne: prowadzenie „trójki” i pogoń rywali. Pod koniec seta „trójka” odjechała i zwycięsko skończyła rywalizację. ZSP Nr 3 – Zespół Szkół 2:0 (21; 17).

Tabela: 

1. ZSP Nr 3                  5pkt      4:0 
2. Zespół Szkół             3pkt      2:2 
3. Gimnazjum             2pkt      2:2 
4. CKZ OHP Rów       1pkt       0:4 


Wojtek Szczepaniak to bez wątpienia MVP pierwszego turnieju. W dalszej kolejności Łukasz Leśniak i Filip Dilc. Pozostałych od wymienionej trójki dzieli mniejsza lub większa przepaść.