DOBRY TURNIEJ W WYKONANIU
"MYŚLIBORA" W NIEMCZECH
Dnia 8.kwietnia.2017r o godz.7,15 wyjeżdżalismy na 07
NETZCHAOTEN-TURNIER z nadziejami na pierwsze w historii zwycięstwo. Nadzieje
opieraliśmy na bardzo mocnym składzie, między innymi
z Adamem CZISZEWSKI, Tomkiem CZAPŁONEM, Mackiem TWARDOWSKIM,
Adamem BORKIEM i innymi.
Na poczatek spotkała nas niespodzianka. Dostaliśmy się do grupy, w
której byli między innymi: BALLHOLER - ubiegłoroczny zwycięzca i CHRONISCHE
Uberkopft [jak się później okazało tegoroczny zwycięzca.]. Wskutek nie
stawienia się jednej z wcześniej zgłoszonych ekip zmieniono częściowo częściowo
skład naszej grupy i w miejsce dwóch druzyn wstawiono TETYŃ i #OHANA. Nie było
dla nas różnicy z kim gramy, ale szkoda, że dodano do nas drugi polski zespół
jakby przewidując, że zajmie on w grupie III miejsce, a zabrano między innymi
BALLHOLER, czyli ubiegłorocznego naszego przeciwnika z finału.
Na pierwszy ogień TETYŃ. Jak było do przewidzenia nasi rodacy byli
bez szans. Walczyli tylko w początkowym okresie I seta, ale później MYSLIBOR
włączał turbodoładowanie i następował zdecydowany odjazd. Ten mecz
rozpoczęliśmy w składzie: Arek SZTOBAN, Tomasz CZAPŁON, Mateusz WESOŁOWSKI,
Adam CZISZEWSKI, Maciek TWARDOWSKI i...Karolina KĘPA. W II secie za grali;
Filip DILC, Rafał KULCZYCKI i Kamil KOCIACH. Grali z zębem i odniesli pewne
zwycięstwo.
Drugi mecz z nieznanym nam zespołem BIG BLOCK-Z także przebiegał
zdecydowanie pod nasze dyktondo. Rozpoczęlismy szóstką: Arek SZTOBAN, Filip
DILC, Tomasz CZAPŁON, Kamil KOCIACH, Karolina KEPA i Maciek TWARDOWSKI. Jak zwykle
po wstępnym badaniu, około połowy seta nastapił zdecydowany odjazd naszej
ekipy. Niesamowite bomby "sadził" Tomek CZAPŁON. Popularny
"CIAPEK" rozgrywał ekstra turniej i żeby za bardzo go nie męczyć od
II seta na ataku zastąpił go Filip, a Rafał KULCZYCKI, Adam CZISZEWSKI i
Mateusz WESOŁOWSKI, kóry w bardzo dobrym stylu wprowadził się do zespoły.
"WESOŁY" bardzo skutecznie atakował po prostej, przez ramię, ale
także dynamicznie "walił" po bloku, nie dając szans przeciwnikom na
odbór teoretycznie podbitej piłki.
CHRONISCH Uberkopft - to trzeci nasz przeciwnik i teoretycznie
najsilniejszy. Rozpoczęliśmy mecz 6-tką: Arek, Filip, Tomek, Rafał, Karolina i
"Wesoły". I set to niesamowita "praca" zagrywką naszego
zespołu. Rozpoczął Arek SZTOBAN i "waląc"kilka asów zszedł z pola
zagrywki przy stanie 6:1. A po chwili koncert kontynuował Tomek CZAPŁON. Zszedł
przy stanie 11:2. W zasadzie było już przesądzone nasze zwycięstwo i spokojnie
dowieźliśmy wygraną do końca. W II secie nastapiły zmiany. Za Rafała wszedł
Adam, a za "Wesołego" - Maciek. Zagrywka już tak dobrze nie siedziała
a i sędziowie dali znać o sobie chcąc za wszelka cenę ratować honor swojego
zespołu i odgwizdali na BŁĄD USTAWIENIA. Było to ewenementem, gdyż chyba był to
pierwszy tego typu przypadek w dotychczasowej historii tego turnieju. Pierwszy
ale nie ostatni. Trochę rozsierdziło to chłopaków, popełnili kilka błędów i set
niespodziewanie zakończył się remisem. Mimo tego cały mecz zakończył się naszym
zwycięstwem. Trzeba koniecznie dodać, że we wszystkich spotkaniach
uczestniczyli także libero Adam BOREK, który momentami dawał koncert gry na
wysokim poziomie, dwojąc się i trojąc w grze obronnej. Czasami było go aż
"za dużo". Spisywał się doskonale.
Zespół #OHANA był naszym kolejnym, grupowym przeciwnikiem, który
nie stanowił dla nas żadnego zagrożenia. Rozpoczęliśmy takim składem jak
zakończyliśmy drugi set trzeciego spotkania. I był to dobrze rozegrany set.
Zagrywka w wykonaniu Adama CZISZEWSKIEGo jak zwykle czyniła spustoszenie w
szeregach rywali. Adam także po zagrywce dwoił się i troił w grze w polu co
dawało w połączeniu z dobrą grą drugiego Adama, czyli naszego libero i Karoliny
KĘPY okazję do przeprowadzenia zdecydowanych i skutecznych kontr w wykonaniu
naszej druzyny. Blok także nieźle funkcjonował więc i zwycięstwa były pewne.
Pochwalić należy naszą jedynaczkę, czyli "KAROLKA", jak ją
pieszczotliwie nazywali koledzy. Parady w obronie były najwyższej klasy i co najwazniejsze
- były skuteczne. Również i w ataku spisywała się bez zarzutu czym powodowała
aplauz w naszej druzynie. Do drugiego seta nasz zespół przystąpił w lekko
zmienionym składzie: za Tomka wszedł a za Maćka - "Wesoły". Także nie
było problemów z odniesieniem zwycięstwa. Jak zwykle dobre zmiany dawał Maciek
TWARDOWSKI. Jego "LEWA ŁAPKA" prawie była nie do zatrzymania. Grał
bardzo dobrze, ale do końca nie został całkowicie wykorzystany. Ale o tym w
dalszej części relacji.
Kilka słów o naszych kolegach z zespołu TETYNIA. Spisali się
na miarę swoich możliwości, przegrywając z faworytami, remisując niepotrzebnie
czyli na własne życzenie z #OHANA i wygrywając z najsłabszym zespołem.
Awansowali do dalszych gier z 3-go miejsca.
WYNIKI GIER ELIMINACYJNYCH.
TETYŃ - MYŚLIBOR 0:4 [17:25, 10:14], TETYŃ - #OHANA
2:2 [ 25:19, 9:10], BIG BLOCK-Z - MYŚLIBOR 0:4
[16:25, 7:15], BIG BLOCH-Z - TETYŃ 0:4,
MYŚLIBOR - CHRONISCH 2:2 [25:14, 13:13], CHRONISCH - TETYŃ
4:0 , MYŚLIBOR - #OHANA 4:0 25:16, 16:9].
TABELA
1. MYŚLIBOR
15:1 158 - 104,
2. CRONISCH
13:3 149 - 122,
3. TETYŃ
6:10 126 - 139,
4. #OHANA
6:10 116 - 135,
5. BIG BLOCK-Z 0: 16
102 - 151.
Podczas przerwy
po spotkaniach eliminacyjnych spotkała nas przykra rozmowa z przedstawicielką
organizatora. Otóż organizator zarzucał naszym zawodnikom zbyt agresywne
zachowanie podczas spotkań pomiędzy naszym zespołem, a zespołami niemieckimi.
Konsternacja w naszym obozie, gdyż zagrożono nam, że jeżeli zachowanie nie
ulegnie zmianie to organizator zerwie z nami kontakt i więcej nie zaprosi na
turniej. Wyjaśniono, że zachowanie naszych zawodników wyglądało na agresywne,
ale było ono odpowiedzią na zachowanie się zawodników druzyn niemieckich.
Polegało ono na tym, że:
1. po udanej
akcji nie wyrażali radości ze zdobytego punktu w swoim gronie, tylko
demonstracyjnie i za-
czepnie spoglądali w nasza stronę stając przy siatce,
2. bezpardonowo
posyłali silnie bite piłki z zagrywki w stronę kobiety grającej w naszej
drużynie, a także
atakowali piłki na siatce także posyłając je w jej stronę. Niepisane prawo
siatkarski /takie są zwyczaje w
naszym kraju - w POLSCE/, że kobieta grająca wraz z mężczyznami jest POD
OCHRONĄ. Dopuszcza się przypadkowe zagrania i nikt z tego
powodu dyskusji nie wszczyna, ale kilkakrotne atakowanie piłki w stro-
nę
kobiety stojącej po przeciwnej stronie siatki zawsze wzbudzi agresję u jej
kolegów.
Podobnej treści
wyjasnienie zostało przekazane organizatorom i rozpoczęlismy pojedynki
półfinałowe. Jak było do przewidzenia "los" wyznaczył nam za
przeciwników ubiegłorocznego zwycięzcę czyli zespół BALLHOLER oraz silną ekipę
KILLERBINEN Potsdam. Boje półfinałowe rozpoczęliśmy pojedynkiem z ekipą
BALLHOLER, który w ubr. pokonał nas w finale tylko jednym małym punkcikiem.
Zawodnicy MYŚLIBORA wyszli na boisko żądni rewanżu. Chcieli za bardzo i dlatego
niewiele się udawało. Graliśmy punkt za punkt, ale minimalne błędy powodowały
to, że Niemcy uzyskiwali coraz większą przewagę. Gralismy niby dobrze,
trzymaliśmy pole, ale jednak nie mogło zaskoczyć. Przegraliśmy seta, ale nie
mecz. Drugi set jak zwykle bardzo krótki w tak wyrównanym pojedynku. Od
początku zyskujemy przewagę, która wzrasta w pewnym momencie nawet do 3 pkt.
Dwa błędy i robi się nieciekawie. Rywal dochodzi nas na jeden punkt.
Odskakujemy na 2, po raz kolejny przeciwnik zmniejsza różnicę, ale odzywa się
zbawienne "WALENIE W BĘBEN", które wieści zakończenie seta i meczu.
Oddychamy z ogromną ulga. Seta wygrywamy a mecz remisujemy.
Mamy mecz
przerwy, gdyż spotykaja się BALLHOLER z KILLERBINEN. Dla naszego zespołu
najbardziej korzystnym wynikiem byłby remis, ale znając siłę naszych
wcześniejszych rywali mocno w to wątpimy. Tymczasem "KILLERSI"
niczym się nie przejmując osiągają minimalna przewagę, którą stale
powiększają i zdecydowanie wygrywają seta. Bardzo dobrze w ich szeregach
spisywała się kobieta. Podobnie zresztą jak i w drugim zespole. Widać, że te
panie sport uprawiają nie tylko amatorsko. Podnosi to tylko poziom turnieju. Po
niespodziewanym wygraniu seta "KILLERSI" spoczęli na laurach i zupełnie
oddali inicjatywę rywalom, a Ci skwapliwie to wykorzystali łatwo wygrywając
krótkiego seta. Tak więc mecz zakończył się wynikiem remisowym i tylko od nas
zależało czy znajdziemy się w wielkim finale, czy wytrzymamy presję. Musieliśmy
ten mecz wygrać albo przynajmniej zremisować ale uzyskując +4 punkty. Zadanie
bardzo trudne do zrealizowania ale nie niemożliwe.
Na boisko zespół
wychodzi w składzie jak w pierwszym meczu półfinałowym czyli: Arek
SZTOBAN, Filip DILC, Tomasz CZAPŁON, Adam CZISZEWSKI, Karolina KĘPA i Mateusz
WESOŁOWSKI. Rozpoczynamy bój o "być albo nie być" w finale.
Gramy dobrze, szaleje Tomek CZAPŁON, niesamowite bomby "po
prostej" posyła najniższy w zespole WESOŁY, AREK dobrze rozdziela
piłki, środkowi czyli FILIP /z konieczności grał na tej pozycji, ale nie było o
pierwszyzną dla niego/ i ADAM grali ekstra blokiem, a i kończyli dograne piłki,
zaś KAROLINKA I ADAM BOREK /libero/, byli doskonałym uzupełnieniem
zespołu broniąc wiele piłek. W secie uzyskujemy +4 pkt przewagi i
dowozimy ją do końca. Teoretycznie jesteśmy więc w finale, ale jeszcze jest
drugi set. Tego dnia i w tym meczu "KILLERSI" nie byli w stanie nam
zaszkodzić. Spokojnie prowadzimy swoją grę uzyskując od początku przewagę,
którą systematycznie powiększamy. Kończymy seta uzyskując kolejne +4 pkt
przewagi i wygrywamy cały mecz.
Krótka przerwa
podczas której ze spokojem oczekujemy na wiadomość kto będzie naszym rywalem w
finale. Po paru minutach KONSTERNACJA. Na wydruku ukazuje się informacja, że
gramy mecz o III miejsce w turnieju. Udajemy się do organizatora, przedstawiamy
swoje racje. Pokazujemy nasze wyniki, z których jasno wynika, że jeden mecz
wygrywamy, a drugi remisujemy i w konsekwencji powinniśmy zająć pierwsze miejsce
w grupie. Tymczasem okazuje się, że sędziowie błędnie podali wynik naszego
meczu z BALLHOLER . Po konsultacji z kpt. tego zespołu przyznano nam rację i
już bez nerwów przystapiliśmy do meczu o pierwsze miejsce z zespołem, który
został przez nas pokonany w eliminacjach czyli z druzyną
CHRONISCHE
IIberkopft.
Mocny przeciwnik,
ale nasi pamiętając wynik I seta [25:14] zlekceważyli przeciwnika, który
systematycznie powiększał przewagę. Nasi ją niwelowali ale rywal znów
odskakiwał. Tak trwała ta "zabawa" do połowy seta. W naszym zespole
nic się nie układało, a zaczęły pojawiać się swary i kłótnie, wzajemne
pretensje, w gruncie rzeczy o błachostki. Oddajemy całkowicie inicjatywę
rywalowi, a ten skwapliwie to wykorzystuje. 16:23. Przy tym wyniku uzyskujemy
wreszcie punkt i na zagrywkę wchodzi Adam CZISZEWSKI. Nie od dziś wiemy, że
MYŚLIBOR tak łatwo skóry nie sprzedaje i broni nie składa. Nawet gdy gra w
znacznie zmienionym składzie. Adam zagrywa jak marzenie posyłając zagrywki z 12 metra . Rywal zostaje
odrzucony od siatki, a to już woda na mn dla naszego bloku. FILIP wraz z ARKIEM
i KAROLINKĄ stanowią zaporę nie do przejścia, a jeżeli piłka przechodzi po
wybloku to Niesamowity TOMEK kończy dzieło. To co wydawało się niemozliwe stało
się realne. Dochodzimy rywala na remis po 23. Piękny sen jednak się skończył.
Wreszcie skuteczny atak rywali i silna zagrywka bita na KAROLINĘ dopełniły
dzieła. Przegrywamy seta. Drugi zaczynamy od mocnego wejścia Rafała
KULCZYCKIEGO, który zmienił FILIPA. RAFAŁ pięknie przełożył ręce nad
siatką, dając klasyczną czapę rywalowi. Musieliśmy tego seta wygrać minimu +3
punktami aby zwycięsko zakończyć finał. I cel ten wydał się bardzo realny.
Walczymy dzielnie, uzyskujemy punkt, dwa a nawet trzy przewagi. Na tablicy
pojawia się wynik8:5 dla MYŚLIBORA. Zegar na hali wskazuje, że upływa już 25
minuta tego meczu. W tym momencie powiniśmy usłyszeć walenie w bęben
zwiastujące koniec meczu, a tym samym zwiastujące nasze zwycięstwo. Zamiast
tego, po raz drugi w tym turnieju bardzo "ambitny " sędzia daje
znać o sobie odgwizdując "błąd ustawienia" naszego zespołu.
Konsternacja, wybicie z uderzenia, nerwowe przyjęcie zagrywki przeciwnika i
mamy tylko jeden punkt przewagi. Kolejną zagrywkę odbieramy i niezawodny
"CIAPEK" potężna bombą zdobywa punkt. Oskakujemy na 2 pkt, co daje
remis w ostatecznym rozrachunku. Zagrywamy, rywal atakuje zdobywając punkt.
Stan seta 10:9 dla MYSLIBORA. Gwizdek sędziego, rywal powinien zagrywać, ale
rozlega się walenie w bęben i rywale wyrzucają z radości ręce w górę nie
kwapiąc się do wykonania zagrywki. Protestować nie warto. Przegrywamy
podobnie jak przed rokiem JEDNYM MAŁYM PUNKCIKIE#M.
Takie jest życie,
taka dola sitkarskiego zespołu. Czasami wydaje mi się, że nasz zespół skazany
jest na wieczne zajmowanie DRUGICH MIEJSC, czasami tylko przeplatanych trzecimi
i częściej PIERWSZYMI. Liczymy na to, że kolejny turniej da nam zwycięstwo, a
będzie to XIII TURNIEJ Z OKAZJI DNIA ZWYCIĘSTWA pod HONOROWYM PATRONATEM
MARSZAŁKA WOJ. ZACHODNIOPOMORSKIEGO. Trochę został przesunięty w czasie z
przyczyn obiektywnych początek dnia 21.MAJA 2017r. O szczegółach w późniejszym
terminie.
WYNIKI MECZÓW
PÓŁFINAŁOWYCH:
MYŚLIBOR -
BALLHOLER 2:2 [ 21:25, 9:8 ], BALLHOLER -
KILLERBINEN 2:2 [ 21:25, 8:4 ], MYŚLIBOR -
KILLERBINEN 4:0 [ 25:21, 8:4].
W Y N I K M
E C Z U F I N A Ł O W E G O:
MYŚLIBOR -
CHRONISCHE 2:2 [ 23:25, 10:9].
Kolejność w 07
Netzchaoten-Mixed Turnier
1. CHRONISCHE
iiBERKOPFT
2. MYŚLIBOR
Myślibórz
3. BALLHOLER
-----------
8. TETYŃ
Najwszechstronniejszym
zawodnikiem turnieju MVP został nr 11 w naszym zespole czyli Tomasz CZAPŁON.
Popularny CIAPEK zdecydowanie zasłuzył na to wyróżnienie, o którym decydowali
kapitanowie poszczególnych zespołów. Jak widać jego gra przypadła do gustu
wszystkim przeciwnikom. Nasz zespół nie mógł głosować na swojego zawodnika.
Najlepszą zawodniczką uznano kobietę z KILLERBINEN.
Organizatorom
należą się gratulacje za bardzo sprawne przeprowadzenie imprezy, ale jeżeli
można podpowiedzieć, to uważamy, że przerwy pomiędzy poszczególnymi seriami są
zbyt długie. Można je srócić do nawet 5 minut, co powinno pozwolić na
wygospodarowanie czau na rozegranie spotkań finałowych o I i III miejsce w pełnym
wymiarze dwóch setów i ewentualnie tie breaka. Sety można skrócić do 21 pkt
przy przewadze 2 pkt. Będzie to miarodajne i nie powinno wzbudzać kontrowersji
czy "bębnienie" nastapiło we właściwym momencie. Podziękowanie za
zaproszenie i dobre przyjęcie naszych zespołów.
opr. i foto
Stanisław TRUSIUK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz