Pierwsza
część relacji z udziału reprezentacji MYŚLIBORZA dotyczyła tylko i wyłącznie
drużynie MYŚLIBORA uczestniczącej w turnieju piłki siatkowej. Tą relację
również zacznę od piłki siatkowej, a w zasadzie od końcówki meczu decydującego
o II m. Przy stanie 13: 10 na naszą korzyść zdobyliśmy punkt po doskonałym
ataku Łukasza LEŚNIAKA i na zagrywkę wędrował Michał PRZYMUSZAŁA. Widząc
ogromne zmęczenie naszego zespołu, który rozgrywał mecz po meczu byłem pewien,
że to mogą być decydujące akcje spotkania. Powiedziałem do Michała
"Michał, jesteś ostatnią nadzieją białych". Michał spojrzał na mnie
zmęczonym wzrokiem, wziął piłkę do ręki, kiwnął do mnie ze zrozumieniem głową i
spojrzał na ustawienie przeciwnika. Wiedział, co ma zrobić. Dostrzegł wolne pół
metra po prostej między linią a przyjmującym. Huknął jak z armaty, przyjmujący
rywali ani drgnął, a piłka wylądowała na 7-ym metrze kwadratu przeciwnika.
Radość ogromna w naszym zespole. Zaczęliśmy skandować "ostatni,
ostatni...". Michał ponownie wziął piłkę, kilka razy skozłował, spojrzał
na ustawienie przeciwnika i dostrzegłszy, że przyjmujący przesunął się w
kierunku linii huknął między dwóch przyjmujących pod... 9-ty metr. Rywale ani
drgnęli. Kolejny as i koniec meczu. Zwycięstwo 2:0 dało nam upragnione II m, czyli
awans w porównaniu do ub.r. o jedno miejsce. Olbrzymi sukces, tym bardziej, że
konkurencja była zdecydowanie silniejsza obecnie.
Oprócz
siatkarzy w imprezie uczestniczyli również przedstawiciele innych dyscyplin
sportowych. Zaczniemy tą relację od naszej pływaczki i jedynaczki Klaudii
NIEDUŻAK, która wraz z trenerką Ewą BACH reprezentowała Myślibórz w pływaniu.
Pływak niestety zawiódł, mimo zapewnień, że nie ma dla niego problemu i z
przyjemnością wystartuje. Na zbiórkę przed wyjazdem jednak nie stawił się.
Straciliśmy przez to masę punktów potrzebnych do klasyfikacji POWIATÓW. Nie on
jedyny zawiódł /nazwiska jednak nie będziemy wymieniać/ oczekiwania naszej
reprezentacji. Klaudia NIEDUŻAK miała jak się okazało tylko jedną godną rywalkę
- reprezentantkę Stargardu i z nią stoczyła pasjonującą walkę. Niestety zdaniem
sędziów ukończyła rywalizację na II m, mimo, że osiągnęła taki sam rezultat jak
zwyciężczyni. Brak sędziego "ścianowego", który mógłby stwierdzić,
która z zawodniczek jako pierwsza dotknęła ściany basenu miał wpływ na to, że
organizatorzy, czyli gospodarze przesunęli naszą zawodniczkę na II m, a swoją
usadowili na I m. Protesty nic by nie dały, a chcąc złożyć protest należało
wpłacić kaucję w wysokości 300 zł. W przypadku jego odrzucenia kaucja
przepadała. Wiadomo, że gospodarzom ściany pomagają. Klaudia NIDUŻAK zajęła
zaszczytne II m i zdobyła dla ekipy bezcen 7 pkt. Pozostałe rywalki przypłynęły
ok. 10m za zwycięskim duetem.
Myślibórz
ciężarami stoi, a więc nie mogło naszych siłaczy zabraknąć podczas konkurencji
przeciągania liny i podnoszenia ciężarka. Ciężarowcy jednak nie spisali się
najlepiej, mimo, że w konkurencji przeciągania liny zajęli III m, Przegrali z
Białogardem i Stargardem, a pokonali Pyrzyce i Goleniów. Brak opiekuna
spowodował to, że w zespole startował zawodnik silny /może nawet bardzo silny/,
lecz zbyt lekki /waga ok. 70 kg/. Poza zespołem byli zawodnicy równie silni,
ale zdecydowanie ciężsi. Cóż stało się i nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.
Nasi sztangiści / Patryk REMISZEWSKI, Marcin ŻURAWSKI, Tomasz KOŻUCHOWSKI,
Dawid KAPUŚNIAK, Krzysztof WIERUCKI oraz Siergiej KULIGOWSKI wraz z synem/
walczyli dzielnie i zajmując III m zdobyli 15 pkt do klasyfikacji
generalnej. Zmęczony Patryk REMISZEWSKI walczył dzielnie z ciężarkiem
17,5 kg i z 5-cioma rywalami, ale nie dał rady i zajął ostatecznie dobre IV m.
Wywalczył 5 jakże cennych punktów do klasyfikacji zespołowej.
Kolejną
dyscypliną, w jakiej wystartowali reprezentanci Myśliborza była piłka
koszykowa. W skład weszli bracia ZIĘTALOWIE - Kuba i Bartek, Jacek STEFANOWICZ
i Dawid RUTKOWSKI /dwaj ostatni uczą się i trenują w Spójni Stargard Szcz/.
Zespół stworzony przez niżej podpisanego w iście ekspresowym tempie, a zawodnicy
spotkali się wspólnie .... na hali w Stargardzie Szcz. Nie mieli ze sobą a nie
jednego treningu, a żaden z proponowanych opiekunów nie przyjął zaproszenia do
zajęcia się zespołem podczas gry. Zawsze jakaś podpowiedź stojącego z boku,
doświadczonego opiekuna może przynieść wymierne korzyści. Niestety nasi młodzi
zawodnicy nie mieli żadnego oparcia i byli skazani na tylko i wyłącznie siebie.
W trakcie turnieju, już w 2-gim meczu Jacek STEFANOWICZ
"podkręcił" nogę w stawie skokowym i gra nie była już tak efektywną
jak w pierwszym, wygranym 13:4 meczu z Koszalinem. Regulamin turnieju
koszykarskiego był dość ciekawy. Mecze toczyły się na czas /10 min/, ale gdy
któraś z drużyn zdobyła 15 pkt /punkty z gry były dzielone przez 2/, mecz był
kończony. Przyszły więc 2 kolejne porażki, w tym dość pechowa ze Szczecinkiem
12:13 /utrata zwycięstwa w ostatnich sekundach meczu/, oraz wyraźna z
gospodarzami czyli Stargardem 9:15. Kolejny mecz to porażka z Goleniowem, ale
ostatni mecz zakończyliśmy zwycięsko pokonując wyraźnie ekipę Białogardu 15:3.
Biorąc pod uwagę fakt, że zespół został stworzony.... telefonicznie i spotkał
się dopiero na turnieju ich występ należy ocenić pozytywnie. Są to młodzi
chłopcy i po wzmocnieniu zapowiadają, że na przyszłorocznej Olimpiadzie
postarają się wypaść znacznie lepiej.
Szachy
- w tej dyscyplinie byliśmy reprezentowani tylko przez mężczyznę, Leszka
WIERUCKIEGO. Była także z nami kobieta, pani Bernadetta MALINOWSKA, ale z opóźnieniem
odnalazła miejsce rozgrywania turnieju i nie została dopuszczona do
rywalizacji. Szkoda i tyle. Turniej mężczyzn był rozgrywany na czas. Początkowo
partia miała trwać 15 min, ale sędzia główny skrócił czas gry do 8 min. Nasz
zawodnik miał trudności z przystosowaniem się do tego tempa. Nie grał w
turniejach błyskawicznych przez kilka ostatnich lat . Spisał się na miarę
aktualnych możliwości. Pokonał 3 rywali, jedną partię zremisował i doznał 4
porażek to w ogólnym bilansie dało mu VI m i 3 pkt do klasyfikacji
zespołowej.
Tenis
stołowy - to dyscyplina sportowa, w której brak systematycznego treningu i
udziału w meczach i turniejach daje o sobie wyraźnie znać. Przekonała si e o
tym nasza maleńka reprezentantka Kornelia /niegdyś utalentowana juniorka i
odnosząca znaczące sukcesy w tej kategorii wiekowej/ oraz jej brat Łukasz.
Rodzeństwo OLSZÓWKOWIE z Rościna nie byli zbyt długo nakłaniani do udziału w
naszej Olimpiadzie. Zgodzili się chętnie i mieli niecałe 3 tygodnie na
przygotowanie odpowiedniej dyspozycji. Brak ogrania w ostatnich latach
spowodował to, że Kornelia przegrywała mecze, które w normalnej dyspozycji
powinna zdecydowanie wygrywać. Zła na siebie i na cały świat stwierdziła, że na
przyszły rok przygotowania zacznie znacznie wcześniej. Nasza mistrzyni pokonała
3 rywalki i ostatecznie zajęła V m. Jej brat Łukasz wypadł znacznie słabiej,
ale miał za przeciwników zdecydowanie silniejszych przeciwników, regularnie
grających w zespołach ligowych. Pokonał 2 rywali i zajął VI m.
Na
zakończenie pozostała relacja z ciekawej konkurencji - tor przeszkód VIP-ów.
Długo nie mogłem znaleźć kandydata, chociaż wśród potencjalnych VIP-ów było
kilka osób przynajmniej w średnim wieku i mogących wytrzymać trudy konkurencji
w gruncie rzeczy niezbyt trudnej. Kandydaci namawiani do udziału w tej
konkurencji, do reprezentowania barw Myśliborza wymawiali się brakiem czasu,
potrzebą załatwiania swoich spraw, kontuzjami lub stwierdzeniami, ja nie ale
ten to na pewno. Trochę to przykre. Ludzie, którzy ciągle krytykują innych sami
nie potrafią zachować się odpowiedzialnie. Niezbyt to miłe. Niektórzy nie
potrafili odbierać telefonów, odpowiadać na pytania na facebooku. Do dnia
dzisiejszego nie potrafili powiedzieć PRZEPRASZAM - bo to dla niektórych jest
niesłychanie trudne. Krytyka innych tak, krytyka siebie - w żadnym przypadku.
Na 4 dni przed wyjazdem do Stargardu nie mieliśmy VIP-a. Będąc na działce i słuchając
transmisji z obrad myśliborskich radnych usłyszałem nazwisko jednego radnego.
Całkiem o nim zapomniałem. Następnego dnia, czyli w czwartek byłem już u niego.
Otworzył swój kajet, spojrzał na sobotę, podrapał się po czuprynie i
stwierdził, że w zasadzie ma cały dzień zajęty - rano treningi z młodymi
adeptami, a w godzinach południowych i późniejszych praca na ....korcie. Widząc
moją zafrasowaną minę stwierdził, że jeżeli nikt mi pozytywnie nie odpowie, to
pojedzie. Pojedzie swoim samochodem i szybko wróci, aby nie zaniedbać wcześniej
zaplanowanych spraw. Jak ustaliliśmy tak zrobiliśmy. Oczywiście żaden z
kandydatów do wyjazdu nie odezwał się, a w godz. rannych w sobotę JERZY WARACHOWSKI,
/bo o tym RADNYM mowa/ zapytał czy nikt się nie zgłosił. Na negatywną odp. z
mojej strony zapytał tylko, o której początek jego konkurencji. Przyjechał
swoim samochodem, wystartował i nie czekając na wyniki szybko wrócił do
Myśliborza. Jak się później okazało zajął bardzo dobre III m, zdobywając puchar
i brązowy medal?
Wielkie podziękowania dla Jerzego WARACHOWSKIEGO jak i pozostałych uczestników
reprezentujących barwy MYŚLIBORZA. Wszyscy wykazali się ogromną ambicją i wolą
walki. Doświadczenia wyniesione ze startu w tegorocznych IGRZYSKACH
SPORTOWO-REKREACYJNYCH LZS powinny procentować w przyszłości. Wiemy, na kogo
liczyć, a kto tylko potrafi paplać z mównicy, albo na facebooku.
Regulamin
IGRZYSK dyskredytował ludzi bardzo młodych, czyli nieletnich. Dlatego np. nie
mógł wystartować nasz najlepszy pływak Konrad GAJDZIŃSKI, a także zespół
koszykarek czy siatkarek. Gdybyśmy wystawili pełną reprezentację i zajmowaliby oni,
/czyli ci, co nie startowali/ miejsca tzw. pierwsze wolne /po tych, co
startowali/ to nasza drużyna w klasyfikacji generalnej była by na....III
miejscu. Cóż jednak, niemożność załatwienia prostej sprawy sprawiła to, że w
klasyfikacji generalnej zajęliśmy VIII m.
Na
zakończenie serdeczne podziękowania dla władz administracyjnych MIASTA i
POWIATU, czyli dla BURMISTRZA Piotra SOBOLEWSKIEGO i pani Małgorzaty BARC za
umożliwienie skorzystania z transportu, a także dla STAROSTY Arkadiusza
JANOWICZA I szefowej EKOMYŚLI pani Iwony PAWLICZ. Bez dobrej woli tych ludzi,
którzy umożliwili nam wyjazd i opłacenie tzw. startowego nasz udział byłby
niemożliwy.
Relacja
była by niepełna, gdybym nie wspomniał o małżeństwie Ryszardzie i Bernadetcie
MALINOWSKICH. Szczególnie pani "BENKA" była wszędzie, wszędzie ją
było słychać, a prawdziwy koncert dopingu dała podczas finałowych spotkań
siatkarzy. Była z nami i była do końca. Podziękowania.
Na podst.
relacji uczestników opr. Stanisław TRUSIUK.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz